Łyknęłam truskawkowej herbaty z białego kubka i spojrzałam na przyjaciółkę.Gdy zobaczyłam jej fioletowe włosy poczułam łzę na policzku.Nie znałam nikogo kto miałby takie włosy.
-Nie płacz.-- odezwała się dziewczyna ,która pewnie wyczuła na sobie moje spojrzenie i obróciła się do mnie.Wtedy zobaczyłam jej twarz.Jej zielone tęczówki błyszczały się od łez,a jej brzoskwiniowe usta układały się w lekki uśmiech. --Mi też będzie ciężko.Kto polubiłby taką dziwaczkę jak ja?--zapytała ze smutkiem wyczuwalnym w głosie.
-Nie jesteś dziwaczką,jesteś wyjątkowa...-próbowałam ją pocieszyć.
-Ty masz łatwiej,Fannie.Twoje życie jest super.Jesteś piękna i podobasz się chłopakom.Masz poczucie humoru,a do tego nie przejmujesz się krytyką.-- wypomniała mi Ariana.To nie była prawda.W rzeczywistości było zupełnie inaczej.Słowa zielonookiej zabolały mnie.--Ja nie jestem popularna,lubiana i zabawna.Urodą też nie grzeszę.Moi rodzice robią ze mnie córkę na pokaz.Przy znajomych udają,że nie mają ze mną żadnych problemów,a gdy nikt Nas nie słyszy i nie widzi mają mnie w dupie.
-Wiesz co?Twoje słowa mnie zabolały.Nie jestem taka jak mnie przedstawiłaś.Chłopcy nie zawracają sobie mną głowy,a moje ,,koleżanki" ze szkoły niemal na każdym kroku dokuczają mi. -- rzekłam i odstawiłam kubek na jasnobrązowy stolik.Moja przyjaciółka znów chciała mi zacząć wmawiać,że moje życie jest cudowne,ale przerwała jej moja mama.
-Fannie chodź się do końca spakować! --zawołała mnie do domu rodzicielka,a ja wzięłam kubek i wyszłam przez szklane drzwi z tarasu.
~*~
Stałam przed czarnym Mercedesem mojego taty i przyglądałam się jak moi rodzice żegnają się z rodzicami Ariany.Za nimi dostrzegłam moją przyjaciółkę i jej brata.Poszłam się pożegnać z rodzeństwem.-Cześć Connor...-- zupełnie nie wiedziałam jak się z nim pożegnać.Spojrzałam w jego zielone tęczówki z nadzieją,że on to zrozumie,ale myliłam się.-- Już nigdy się nie spotkamy.-- powiedziałam szybko.
-Skąd wiesz,że nigdy?-- zapytał z chrypką w głosie.
-Moi rodzice twierdzą,iż już nie będą tak daleko podróżować.-- wyjaśniłam wysokiemu brunetowi.
-Życie tworzy ciekawe historie.-- oznajmił i przytulił mnie. -- Bardzo ciekawe. -- dodał prawie szeptem i puścił mnie.Zanim zdążyłam zapytać o co mu chodziło pobiegł do domu,który kolorem przypominał piasek.
,,Życie tworzy ciekawe historie" co to miało znaczyć?Moim zdaniem to była jedna z dziwniejszych wypowiedzi chłopaka.Jego siostra chyba też tak pomyślała,bo mruczała pod nosem zdania typu ,,Co on gada?" z dziwną miną.Przyjrzałam się dziewczynie.Dosyć długie ciemnofioletowe włosy opadały jej na ramiona.Ubrana była w jasnoniebieską bluzkę na krótki rękaw wiązaną w okolicach pępka i białe spodenki z ćwiekami na kieszonkach oraz czarne Vansy.Po chwili zorientowałam się,że zielonooka podchodzi do mnie o kilka kroków.
-Nie mogę w to uwierzyć. -- powiedziała smutno i przytuliła się do mnie.
-Ja też.-- szepnęłam jej do ucha.Poczułam coś mokrego na ramieniu.To pewnie łza Ariany.Wtedy zapomniałam o kłótni,która miała miejsce na balkonie jakieś trzydzieści minut temu.
-Nie zapomnij o mnie.--powiedziała i zaczęła płakać mi na ramieniu,a chwilę później kołysałyśmy się w prawo i lewo.Nie wiedziałam ile czasu to trwało.Może to były wieki,lata lub miesiące?
Prolog jest taki,a nie inny,ponieważ to mój pierwszy.Zapraszam do czytania pierwszego rozdziału,który pojawi się już niedługo!(: